Gdy 10 lat temu nabyłam ogród, nie chciałam sadzić w nim róż, uważałam że są zbyt wymagające, mało odporne na mróz i choroby, w moim ogrodzie sadziłam głównie lilie i tulipany, które są tanie i nie wymagają uwagi, tak myślałam 10 lat temu. Od tej pory wiele się zmieniło, nie tylko w moim ogrodzie ale głównie w mojej głowie.
Tak jak moje dziecko powoli uczyło się chodzić i mówić, tak ja zaczęłam dyskretnie spoglądać w stronę róż głównie w CH.
Były tanie w granicach 5zł, więc stwierdziłam że zaryzykuje, kupiłam 3 pnące, 3 wielkokwiatowe, i 3 zupełnie nie wiem jakie, kierując się kolorem kwiatów na opakowaniu. Oczywiście teraz już wiem że obrazki na opakowaniu nie mają wiele wspólnego z tym co mi wyrosło na ogrodzie.
Róże pnące rosły ale zauważyłam że każda była inna, i nie chodzi mi o kolor kwiatów ale o wszystko, jedne miały duże kwiaty, inne małe, czas kwitnienia, kształt liści i wielkość roślin była zupełnie inna, i tu zaczęła się moja edukacja – w końcu chciałam się dowiedzieć jak je pielęgnować.
Okazało się że tu napotkałam na problem, nie potrafiłam ich sklasyfikować. W grupie róż pnących są 2 podgrupy dzielące je na wiotkopędowe czyli climbery oraz sztywnopędowe ramblery. Moje róże które miały sztywne pędy miały duże pojedyncze kwiaty, pachnące, kwitły raz, a te z wiotkimi pędami miały mniejsze kwiaty bez zapachu, ale było ich setki i kwitły od wiosny do pierwszych mrozów.
W książkowych i internetowych publikacjach było odwrotnie, większość odmian o wiotkich pędach kwitnie tylko jeden raz w sezonie, a te o sztywnych powtarza kwitnienie.Czym dłużej szukałam tym było gorzej, a na dodatek co rok dokupywałam nowe róże głównie pnące chcąc porównywać i uczyć się coraz więcej.Róże rosły i coraz bardziej mnie zaskakiwały, na dodatek goście, niejednokrotnie działkowcy sami się spierali o to jak je sklasyfikować. Każdy był specjalistą i mówił co innego.Do dziś przy pielęgnacji i przycinaniu kieruje się intuicją, obserwacją i ogólną wiedzą o różach i chyba robię to dobrze bo róże z roku na rok są coraz ładniejsze.Róże pnące okazały się najbardziej “przewidywalne” w rozwoju w porównaniu z innymi których przez 10 lat dorobiłam się ok 60 tutaj to dopiero było ciekawie.Około połowę dostałam, i oprócz zdjęcia i ogólnego opisu wielokwiatowa różowa, albo rabatowa żółta reszta to już zagadka.
W ubiegłym roku gdy trafiłam na szkółkę rozaria i na blog o różach niektóre pytania w końcu się odpowiedzi. Zamówiłam kilka sztuk zobaczymy jak przezimowały, i na pewno się tym podzielę. Ostatnio zauważyłam że to nie zimy są problemem dla róż tylko upalne lata, młode sadzonki zakwitły,ale we wrześniu wyglądały fatalnie, lato 2018 r.było na południu kraju długie, upalne, mimo suszy szybko pojawiła się mszyca, widocznie dla młodych róż było to zabójcze.Mimo tego wiosną znów kilka dokupię.
W tym roku chce zacząć przygodę ze szczepieniem róż, i ich rozmnażaniem, w środku ogrodu mam dużą dziką różę ,która zainspirowała mnie do rozmnażania, i zastanawiam się czy mogła by być podkładką dla szlachetnych odmian.
A oto moje róże ze szkółki rozaria: MAURICE UTRILLO, INDIGOLETTA, CESAR, VANILLE FRAISE, VIOLETTE PARFUMEE, HAENDEL, DOUBLE DELIGHT, CHICAGO PEACE,
PAPAGENO, ALINKA, MONACO, NEW IMAGINE, CUBA DANCE, ORANGES and LEMONS, PEACE (GLORIA DEI), CANDY RAIN, Variegata di Bologna, VERSICOLOR, CHINATOWN.
Mme ISAAC PEREIRE, EDEN ROSE, WESTERLAND parkowy, Baron Girod de Lain. W przypadku tych róż przynajmniej wiadomo do jakiej grupy należą, i jak je pielęgnować, opisy są bardzo dokładne.
Bardzo ciekawą różą którą mam już od 6 lat jest ‘ Boogie Woogie’. Jest to róża pnąca typu Climber z grupy Courtyard, kolor kwiatów różowe,półpełne, 8-10 cm, zapach dzikiej róży, ciekawostką jest to że u mnie w cieniu rosła dość wysoko na ponad 2m, teraz gdy ją przesadziłam i rośnie w słońcu ma nie więcej niż metr, niestety musiała być przesadzona i widać że wiele na tym straciła.
Do najbardziej oryginalnej róży na moim ogrodzie mogę zaliczyć róże pnącą Twist, ma 5 lat i 150 cm,
nie można natomiast określić koloru kwiatów, jest wielobarwna,kolor zależy od miesiąca, opadów,pogody, nawożenia, chyba od wszystkiego.
Celowo nie wspominam o nawożeniu czy glebie jaka występuje na działce, bo niczym się nie wyróżnia, a nawożenie jest typowe dla róż.
Oczywiście w moim ogrodzie nie rosną tylko róże, częstymi ich towarzyszami są lilie i inne rośliny.
Powszechne sąsiedztwo róż i bylin zawsze się sprawdza, gdy wzajemne potrzeby są przestrzegane,
każda roślina potrzebuje słońca i wody, oraz substancji odżywczych.
Róże kochają słońce,im więcej światła słonecznego jest dostępne, tym bardziej bujna jest wydajność kwitnienia. Ponadto liście mokrej róży lepiej osuszają się na słońcu – ważny warunek obniżenia porażenia przez uciążliwe choroby grzybowe, takie jak czarna plamistość i mączniak prawdziwy.
Na rabatach oprócz lilii na pierwszym planie można umieścić niskie byliny, lub nawet rośliny jednoroczne, ale to już pomysł dla osób mających dużo wolnego czasu.
Byliny na różanych rabatach najlepiej sadzić w grupach po kilka sztuk.
Ja uwielbiam rośliny o niebieskich kwiatach, więc między moimi różami posadziłam ostróżki, i tojad, efekt jest cudowny, ładnie też wyglądają naparstnice.
W wielu artykułach proponuje się sadzenie traw ale jakoś nie mogę się na to zdecydować.
Mając dużo różnych kolorowych płatków przez wiele miesięcy, czasem moja córka wrzuca je do kąpieli, udając Kleopatre, a ponieważ chce być kosmetyczką wymyśla różne mikstury.
Faktycznie płatki róż zawierają antocyjany i flawonoidy, mają właściwości antyseptyczne, przeciwzapalne i antyoksydacyjne. Można z nich w domu zrobić balsam do ust, tonik, maseczkę a nawet peeling. Do takich wyrobów płatki zbieramy rankiem, najlepiej w bezdeszczowy dzień.
Moja wiekowa sąsiadka robiła nawet dżem z róż, myślę że można znaleźć wiele zastosowań dla tej cudownej rośliny.
Obecnie największe plantacje róż dla przemysłu perfumeryjnego są w Bułgarii.
Na rynku można spotkać wiele odmian róż pachnących, ale pamiętajmy o tym że najbardziej pachnące są róże dzikie i to one są praprzodkami obecnie dostępnych odmian pachnących.
Utarło się również że, intensywny zapach często idzie w parze ze złym stanem zdrowia.
Jeśli skrzyżujemy dwie pachnące dzikie róże, na przykład Rosa x damascena i Rosa gallica, pierwsze pokolenie tzw. F1 nie będzie pachniało, ponieważ geny zapachowe są recesywne. Dopiero po ponownym przekroczeniu tego pokolenia powstają pachnące róże.
O sile zapachu kwiatów w ogrodzie decyduje nie tylko odmiana. Kształt kwiatu, pogoda i lokalizacja również odgrywa ważną rolę. Im bardziej słoneczny, bezwietrzny i wilgotny jest dzień, tym bardziej intensywny jest zapach.
Ważną rolę odgrywają również idealne warunki glebowe. Obfitość kwiatów i bujne kwitnienie występuje tylko w luźnej, bogatej w próchnicę odpowiednio podlewanej i nawożonej ziemi.
Jednym z najbardziej zasłużonych hodowców róż pachnących był David Austin.
Jeśli chcemy posiadać róże mocno pachnące najprawdopodobniej będą one należały do grupy róż parkowych róż lub pnących.
Wymienię tu kilka które spotkałam lub na które na pewno wkrótce “zapoluje”
Madame Isaac Pereire -pięknie pachnąca malinami róża którą posadziłam ubiegłej wiosny.
Comte de Chambord -słodko pachnąca róża historyczna
Crown Princess Margareth – żółtomorelowa różą pnąca o intensywnym zapachu
Pat Austin -morelowa róża angielska o silnym zapachu i pięknych pełnych kwiatach.
Othello – piękna róża o charakterystycznych, dużych, purpurowoczerwonych pełnych kwiatach, wydzielających bardzo intensywny zapach.
Podsumowując róże cały czas mnie zaskakują, są ważną częścią aranżacji w moim ogrodzie a wiedza o nich jest ciągle uzupełniana,i niepełna.:))
“ Róża ma kolce aby udowodnić światu że nikt nie jest idealny “
Zostaw komentarz