Połowa listopada już za nami, a to znak, że najwyższy czas pomyśleć o naszych różach i zabezpieczeniu ich przed zimą. Wszyscy chcielibyśmy, żeby nasze krzewy przetrwały nadchodzące przymrozki bez szwanku i jednocześnie bez większego wysiłku z naszej strony, jednak jeśli nie mamy w naszym ogrodzie zbyt wielu gatunków róż zimujących bez okrycia, będziemy musieli mimo wszystko poświęcić trochę czasu na zabezpieczenie naszych roślin przed zimnem. Żeby ułatwić wam to zadanie przygotowaliśmy poniżej kilka porad, dzięki którym zabezpieczanie róż powinno stać się szybkie i może nawet przyjemne.
Róże donicowe i rosnące w pojemnikach
Zaczynamy chyba od najłatwiejszej grupy krzewów, czyli tych, które tak często ozdabiają nasze tarasy i balkony. Niezależnie od tego, czy posadziliśmy nasze kwiaty w donicy, czy w pojemniku, który możemy zakopać w ogrodzie, przepis na sukces jest tutaj prosty – osłonięcie krzewu wraz z donicą matą słomianą lub (co jest już nieco bardziej pracochłonne) zakopanie pojemnika w ogrodzie, delikatne kopczykowanie rośliny oraz okrycie jej pędów. Chociaż my skłaniamy się tutaj ku pierwszej z opcji, wybór jak zawsze należy do was.
Róże wielokwiatowe
Chociaż te krzewy to bez wątpienia jedna z największych ozdób każdego ogrodu, tylko nieliczne róże wielokwiatowe zimują bez okrycia. W pozostałych przypadkach konieczne jest nie tylko obsypanie ich ziemią (aż do wysokości szczepienia), ale też szczelne okrycie pędów np. agrowłóknina, która pomoże ochronić niezwykle wrażliwe pędy tych krzewów przed zimowymi wiatrami.
Róże pnące
Przechodzimy wreszcie do jednego z największych wyzwań (szczególnie początkującego) ogrodnika – róż pnących. Na pierwszy rzut oka zabezpieczenie ich przed mrozem nie wydaje się łatwym zadaniem, a spore rozmiary wielu odmian z tej grupy wcale nie ułatwiają nam zadania. Na szczęście istnieją dwa dość proste i jednocześnie skuteczne sposoby poradzenia sobie z tymi krzewami. Pierwszym (i najpewniejszym) z nich jest odczepienie róży od podpór i ułożenie jej na ziemi, a następnie przykrycie leżących pędów matami słomianymi lub gałęziami drzew iglastych. Zdarza się jednak, że róża jest już dość mocno rozrośnięta i nie jesteśmy wstanie odczepić i rozłożyć wszystkich jej pędów. Ponieważ nie możemy pozwolić naszej róży zimować bez okrycia, powinniśmy zadowolić się niewielkim kopczykiem osłaniającym podstawę krzewu oraz matą słomianą, która ochroni jego pędy.
Róże pienne
Po naszej przygodzie z różami pnącymi nie czekają nas już tutaj żadne niespodzianki – pomimo tego, że wiele osób radzi tylko dokładne osłonięcie korony krzewu matą słomianą lub agrowłókniną naszym zdaniem tylko przygięcie krzewów róż piennych do ziemi i zamocowanie ich w tej pozycji skutecznie zabezpieczy je przed przemarznięciem. Na sam pień można założyć piankę do izolacji rur wodociągowych znaną też jako otulina termoizolacyjna.
Róże okrywowe
Róże okrywowe podobnie, jak odmiany róż dzikich i kanadyjskich, to chyba najlepsze, co może spotkać każdego ogrodnika (przynajmniej w tym sezonie). Te niezwykle wytrzymałe róże doskonale zimują bez okrycia, dlatego nie powinniśmy przejmować się zbytnio ich osłanianiem (z wyjątkiem naprawdę ekstremalnych przypadków).
Złota rada – kopczykowanie
Chociaż kopczykowanie jest chyba najczęściej stosowaną metodą ochrony krzewów, wielu ogrodników wciąż ma problemy z prawidłowym przeprowadzeniem tego zabiegu, dlatego zdecydowaliśmy się zostawić poniżej dwie naszym zdaniem najważniejsze rady dotyczące tej metody ochrony róż.
-
W zależności od tego, czy mamy do czynienia z niską, czy z wysoką odmianą róży, kopczyk powinien mieć wysokość od 10 do ok. 20 cm. Taka ilość ziemi w połączeniu z gałązkami np. świerku w zupełności wystarcza do zabezpieczenia naszej róży przed mrozem, dlatego nie ma sensu wznoszenie ziemnych fortów, które czasami można spotkać w niektórych ogrodach.
-
Nie dajmy się zwieść przejściowym ociepleniom i kilkudniowym powiewom wiosny – jeśli zbyt wcześnie odsłonimy nasze róże i nieszczęśliwie trafimy na przymrozek, cała nasza praca pójdzie na marne. Wykażmy się lepiej cierpliwością i upewnijmy, ze wiosna rzeczywiście zawitała na dobre zanim pozostawimy nasze krzewy samym sobie.
W tym roku pogoda była bardzo zdradliwa dla nowo posadzonych róż. Posadzone po 15 października, wysokie temperatury odebrały mylnie jako wiosnę, ruszyły z wegetacją. Na większości pędów z oczek pojawiły się czerwone zaczątki pędów. Te pewnie zmarzną mimo okrycia ziemią.
Piszecie że trzeba róże na zimę obsypać ziemią aż do wysokości szczepienia. Tymczasem w poradach dotyczących sadzenia róż wyczytałam, że miejsce szczepienia ma być schowane 3-5 cm. pod ziemią.
Proszę o wyjaśnienie, bo ja mieszkam na Suwalszczyźnie i dopiero zaczynam eksperymenty z różami.
Krystyna Morozowska
Kopczyk robimy w zasadzie im wyższy tym lepiej.
W którym momencie jesieni należy kopczykować/ okrywać róże ?
Najlepiej po pierwszych prymrozkach ale przed zamarzięciem ziemi.