Róże wymagają zabezpieczenia na zimę, dlatego w drugiej połowie listopada bądź na początku grudnia okrywamy je. Mrozoodporność odmian jest zróżnicowana, jednak w trakcie surowej zimy pędy każdej odmiany, nawet uznanej za bardzo odporną, przemarzają do powierzchni gruntu.
Usuwamy liście
Róże, jako rośliny pochodzące z krajów cieplejszych, nie przetrwają mroźnej zimy bez zabezpieczenia. Przed okrywaniem, niezbędne jest usuniecie pędów oraz liści porażonych przez choroby grzybowe, nawet już opadłych z krzewów. Mączniak rzekomy, występujący w postaci szarego nalotu na spodniej stronie liści i czarna plamistość liści, powodująca ciemne, okrągłe plamy na liściach, zimują w opadłych liściach. Dlatego też wskazane jest zbieranie nie tylko tych liści, które opadły, ale również tych, które są całkiem zielone na wierzchołkach pędów. Należy również usunąć pędy porażone rakiem wgłębionym, powodującym jasne plamy wokół pąków na pędzie. Plamy te później ciemnieją, następnie pojawia się czerwona obwódka, zaś na końcu tkanka zamiera i tworzą się głębokie rany. Usunięte pędy i liście najlepiej jest spalić – w żadnym wypadku nie należy ich kompostować!
Jak okrywać róże?
Do okrywania róż warto przystąpić dopiero po wystąpieniu silniejszych przymrozków, zazwyczaj w połowie listopada. Istotne znaczenie dla dobrego przezimowania ma ten początkowy okres działania niskich temperatur, powodujących naturalne zakończenie wegetacji i hartowania roślin. Nie można okrywać róż zbyt grubo, bowiem może to skutkować lepszym przezimowaniem grzybów chorobotwórczych, nie zaś samych krzewów. Okrycie powinno nie tylko zabezpieczać rośliny przed mrozem, ale i przed nadmierną wilgocią. Najczęściej stosowanym materiałem jest ziemia, ale można ją zastąpić piaskiem, mchem, trocinami, gałązkami drzew iglastych.
Róże krzewiaste należy okrywać obsypując krzewy do wysokości ok. 20 cm. Ziemi do obsypywania nie należy wybierać zbyt blisko krzewu, by nie odsłonić wrażliwych na mróz korzeni. W przypadku dużego zagęszczenia roślin, na przykład na rabacie, zamiast ziemi używa się grubsza warstwę wcześniej wymienionych materiałów. Róż krzewiastych nie obsypujemy zbyt wysoko, bowiem szczególne istotne jest zabezpieczenie nasady korony (górne części pędów są przycinane na wiosnę, zatem nie ma większego znaczenia na jaką długość będą przemarznięte).
Róże pnące po odczepieniu od podpór obsypuje się ziemią tylko od dołu, zaś pędy związane razem, kładziemy na ziemi i okrywamy słomą, liśćmi, gałązkami drzew iglastych. Nie zaleca się obsypywania całych koron róż pnących ziemią. Po przysypaniu dobrze przezimują, ale staną się delikatniejsze i mogą być uszkodzone przez wiosenne przymrozki już po odkryciu, czasami też wypuszczają korzenie przybyszowe, co również jest szkodliwe. Jeśli róże są bardzo rozrośnięte i trudno zdjąć je z podpory, okrywa się je gałązkami drzew iglastych, bądź też matami słomianymi przy ścianie.
Róże pienne mogą być przyginane do ziemi, ale należy je bardzo ostrożnie naginać, pamiętając, by robić to co roku w jedna stronę. Koronę należy przymocować do ziemi i obsypać. Ziemia do obsypywania róż może być lekka, nie musi być żyzna, może być wzięta z zewnątrz – zostanie ona usunięta na wiosnę. Przed pochyleniem i położeniem krzewu należy usunąć palik, związać koronę oraz podkopać krzew z obu stron, uważając przy tym, by nie naruszyć głównego korzenia. Przechylając pień do pozycji poziomej najlepiej robić to bardzo delikatnie, dwoma rękami.
Koron rozrośniętych nie okrywa się w całości, ale podobnie, jak róże krzewiaste, jedynie u nasady. Warto okryć nieco pień gałązkami drzew iglastych bądź słomą, by zabezpieczyć go przed gwałtownymi zmianami temperatury. Można również zabezpieczać róże pienne bez przyginania – wówczas koronę ściśle związujemy i okrywamy matą słomianą bądź gałązkami, tworząc chochoła. Nie powinno się używać przy tym takich nieprzewiewnych materiałów, jak folia polietylenowa czy gruby papier.
Nie wiedziałam, że aż tak należy okrywać róże. Zawsze dół obkładałam słomą, a górną część kapturem ochronnym z agrowłókniny, który zamawiałam w sklepie ogrodniczym. I to w sumie było wystarczające.
Witam serdecznie, mam pytanie odnośnie zimowania róż w doniczkach. Czy wystarczy je faktycznie wnieść do pomieszczenia o temperaturze >0 stopni, nawet jeżeli jest to np. ciemny garaż?
Jeżeli tak, to kiedy i jak zacząć je przyzwyczajać do słońce w kolejnym sezonie?
Z góry dziękuję za pomoc,
Piotr
Zimowanie w doniczkach jest troche kłopotliwe, bo jak będą w ciemnym pomieszczeniu aż do czasu gdy będzie mozna je wystawić na cała dobę na zewnątrz to będą puszczałe białe pędy z powodu braku chlorofilu. Trzeba by róze jak tylko będą dodatnie temp. na dworze wystawiac na zewnątrz a na noc chować z powrotem.
okrywanie róż zależy od roku, mrozu. Zasadniczo kopczyk, na krótko przy pierwszym dużym mrozie można nawet matą do okrywania samochodu, na krótko. Dość dobry sposób to przykrycie pudłem kartonowym. Przeciw mszycom i utracie wody robi się oprysk parafiną(ja nie boję się opryskać silikonem). To nawet nadmiernie uodparnia na mróz, nawet liście. Największe problemy z mrozem są wiosną, a sekator należy dezynfekować, np. denaturatem itp.