Barbara – różana alejka

Strona główna/Róże 2020/Barbara – różana alejka
Please wait...

Dzień dobry, założenie różanej rabaty, a właściwie alejki, wynikało z potrzeby ożywienia drogi dojazdowej do naszego domu, przy której rosły tylko modrzewie. Zbliżała się także 30. rocznica naszego ślubu i chcieliśmy z mężem jakoś to upamiętnić. Zrobiłam projekt, a mąż, jak zwykle, pomógł mi w realizacji. Zamówiliśmy i postawiliśmy ławeczkę i pergole, wybrałam róże, które miały być początkowo tylko historyczne, ale potem przeważyły względy praktyczne i najważniejszym kryterium stała się mrozoodporność, bo działka jest na wschodzie Polski. Ważna też była odporność na choroby, ze względu na moje niewielkie doświadczenie w zajmowaniu się różami. Zamówiłam róże z nagim korzeniem, jesienią. przy furtce posadziłam pachnącą biało-czerwoną Variegata di Bologna, potem z przodu alejki, róże okrywowe lub rabatowe, za nimi, na pergolach – pnące. Z okrywowych były to: Alba Meidiland i Heidetraum (jestem z nich bardzo zadowolona), za nimi Coral Dawn (początkowo słabo rosła) i Souvenir du dr.Jamain. Po obu stronach ławeczki była oczywiście czerwona Sympatia, z roku na rok bardziej ją lubię. Dalej Rhapsody in Blue, na którą uwzięły się nornice i w zeszłym roku jeden z czterech krzaczków nie przeżył. Pomogło sadzenie obok czosnku ozdobnego, mam nadzieję, że rozwiązałem sprawę na dłużej. Za nimi była pięknie pachnąca Indigolette i chyba zaszkodził jej mróz w 2018, pomimo kopczykowania. Zastąpiłam ją różą pnącą pomarańczową z lokalnej firmy, przezimowała zdrowo. Następne w rzędzie były Yellow Fairy, dwa lata nie mogły się zaaklimatyzować i w końcu przeniosłam je na bardziej nasłonecznioną rabatę i tam odżyły a tu posadziłam Marię Curie i cieszę się jej kwiatami i romantycznym zapachem. Za nimi rośnie pnąca Golden Showers i chyba też brakuje jej słońca, ponieważ rabatę od południa zasłania duży jałowiec. Nie chciałabym się go pozbywać, więc chyba muszę poszukać róży bardziej odpornej na zacienienie. Tak więc trochę było problemów, nornice, wiosenne przymrozki, plaga mszyc, ulewne deszcze, brak czasu na pielenie, kiedy pracowałam, ale jakoś powoli, przez te trzy lata osiągamy nasz cel. Z przyjemnością siadamy na ławeczce, podziwiamy nasze róże i planujemy, żeby zagospodarować drugą stronę alejki, (bardzo inspirujące były nasadzenia różane pod ratuszem w Końskowoli w zeszłym roku). Żałuję, że nie pojedziemy na Święto Róż 19. lipca, ale cóż, spędzimy je we własnym, różanym gronie.

z poważaniem

Barbara Maczkowska
PS, Czasem moim różom gram na skrzypcach.☺

Zostaw komentarz