Emilia i Jacek – różany zakątek

Strona główna/Róże 2019/Emilia i Jacek – różany zakątek
Please wait...

Mój zakątek różany znajduje się w Alei Róż na działce nr 21 położonej na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Cegiełka” w Strzelnie. 

Przed powstaniem rozarium moja wiedza o różach była więcej niż skromna. Wiedziałam, że róże są: białe, czerwone, żółte, o dużych i małych kwiatkach, pnące, drzewkowe i krzaczki. Na działce, którą użytkuje od 1997r. miałam wówczas 2 krzaczki róż wielokwiatowych kupione gdzieś przypadkiem na targu lub
w markecie. Pozostała część działki to warzywa i owoce dla rodziny, szczególnie dzieci. Dzieci dorosły, wyleciały z gniazda rodzinnego. Moje serce do działki nadal pozostało wielkie, ale sił do pracy znacznie mniej. Marchewki, ogórki i fasolki siane i sadzone w tych samych od lat rozmiarach przerastały nasze potrzeby. Plony były rozdawane. Brakowało czasu na na odpoczynek, ten skrawek zieleni wymagał ciągłej pracy i jeszcze raz pracy a sił było coraz mniej i zdrowie też pozostawało już nie takie.

         Do akcji wkroczył małżonek, który zaproponował totalną reorganizację działki małym warzywnikiem
i z np. dużą rabatą różaną, i pięknymi drzewami i bylinami.

         Ciężko mi było tego słuchać. Nie jest tak łatwo się przestawić. Jednocześnie w tym samym czasie
na mojej drodze pojawił się kolega, który jest pasjonatem róż. To on pokazał mi swój piękny przydomowy ogród o powierzchni 2000m2 i swoją kolekcję liczącą ok. 250 sztuk. Byłam zachwycona i zszokowana taką ilością przepięknych róż w jednym miejscu. Kolega każdą z różę przedstawiał
z nazwy oraz opisał jej walory. Ta ma piękny zapach, ta wyjątkowy kolor, a tamta jeszcze przecudny kwiat. Uświadomił mi, że aby były one tak piękne to wymagają z naszej strony troski, miłości
i zaangażowania płynącego z serca. Trzeba to kochać i już a piękne okazy mogę kupić nie w tylko
od licencjonowanych hodowców.

Po tej wizycie w mojej głowie zaczął się rodzić pomysł, aby stworzyć swój własny ogródek różany. Od tego momentu każdą wolną chwilę poświęcałam swojemu różanemu projektowi.

Pierwszy etap to była nauka, która trwała rok.  Żartuję, że ukończyłam kolejne „studia podyplomowe”, teraz z róż. Zdobywanie wiedzy ułatwił mi Internet i hodowcy, którzy na swoich stronach zamieszczają wiele ciekawych i przydatnych informacji. Na bieżąco śledziłam i śledzę aktualności
w tym zakresie.

Róże do naszego ogródka zostały starannie dobrane po wielokrotnej selekcji zbiorów.

Najpierw wybierałam ja swoje i małżonek swoje najpiękniejsze róże w trzech grupach: pienne, pnące
i wielkokwiatowe. Lista cudownych, przepięknych róż urastała do sporych kilkakrotnie przerastających nasze możliwości rozmiarów. Trudni nam było podjąć ostateczną decyzję.

Czym się kierowaliśmy: Kolorem i pięknem kwiatu, zapachem, okresem kwitnienia, odpornością
na choroby. Brane były również pod uwagę takie parametry jak wysokość i szerokość dorastania krzewu.

Wspólnie z mężem wyznaczyliśmy teren pod róże. Małżonek jesienią zajął się przygotowaniem podłoża, a ja przystąpiłam do projektowania ich właściwego rozmieszczenia, ale nie sama – oczywiście wszystko w konsultacji z małżonkiem. I tak postanowiliśmy, że pergola przy furtce będzie obsadzona różą pnącą białą (Ilse Krohn Superior) od strony południowej i fioletową (Indigolette) od północnej. Przy altanie zostaje róża pnąca herbaciana (Westerland)

Róże pienne będą żółte (Fresia), a wielkokwiatowa rabata wielokolorowa z różami wyższymi od strony sadu i niższymi od strony chodnika.

Koncepcja powstała w grudniu 2016r. i połowie stycznia 2017 roku została ostatecznie zweryfikowana
o aktualne oferty producentów róż. Zamówienia zostały złożone już pod koniec stycznia 2017r. (dla zagwarantowania sobie zaplanowanych róż). Sadzenie nastąpiło pod koniec marca i na początku kwietniu 2017r. Efekt naszej pracy było widać i czuć już wiosną.

W związku z tym, że sadziliśmy róże na tkaninie i na korze wczesną jesienią zaczęłam się martwić,
bo nie wiedziałam, jak mam zabezpieczyć róże na zimę. Kiedyś usypałam kopczyk z ziemi, teraz nie mogłam tego zrobić. Poszyłam kaptury – ok. 50 sztuk. Nie zdały one jednak egzaminu w naszym przypadku. Zimy są zbyt ciepłe. Nasze róże nie „spały” pod kapturem. Nie było to dobre rozwiązanie.

         Szukałam całe lato innych rozwiązań i na kolejną zimę tj. 2018/2019r. róże wielkokwiatowe przysypane zostały korą. Pienne po przygięciu do ziemi części drzewkowej za pomocną prętów stalowych w osłonie
ze starego węża do podlewania również zostały zasypane korą. Tylko róże pienne przy podłożu otrzymały osłony z białej flizeliny. Ten sposób okazał się bardzo dobry.

Róże od wiosny cieszą nie tylko nas. Również inni podziwiają kwiaty i unoszący się w powietrzu zapach. Róże stanowiły III etap naszej działkowej reorganizacji. Jesteśmy już na ukończeniu VI etapu.

Ile jest etapów jeszcze do końca? Tego nie wiemy. Wiemy, że w 2015r. rozpoczęliśmy zmiany. Sądzimy,
że ten rok jest ostatnim rokiem tak intensywnej pracy.

       Zmiany na naszej działce są dokumentowane na bieżąco w dzienniku działkowym. Są tam informacje
o wszystkich zakupionych roślinach, warunkach ich upraw oraz o prowadzonych pracach pielęgnacyjnych
i zabiegach ochronnych. Ułatwia to nam tworzenie harmonogramu prac i planowanie zakupów środków ochrony roślin oraz nawozów na kolejny sezon.

          Już dziś możemy powiedzieć, że działka jest naszym pachnącym różami zakątkiem, do którego chętnie zaglądamy, a już niedługo będziemy spędzać w nim całe dni, jako emeryci.

Wszystko, co tam robimy szykujemy na ten czas. Na ten najważniejszy etap naszego życia.

             Jesteśmy dumni ze swojego dzieła, z własnej pracy i efektów, które cieszą nasze oczy i serca.

Zostaw komentarz