Przepiękny zapach i bogata kolorystyka królowej kwiatów zapewniają nam relaks po ciężkim dniu.
Jest w różach coś naprawdę fascynującego, zarazem królewskiego jak i niebywale romantycznego. Ich uroda, zapach, kolory i mnogość kwiatów. Kiedy wybuchają wczesnym latem, powtarzając kwitnienie do później jesieni tysiącami kwiatów w naszym ogrodzie, chyba nie ma nikogo, kogo by ten widok nie poruszył.
Sadzone w dwóch rzędach tworzą pełną aromatów i kolorów naszą rabatę różaną. Zachwycają pięknymi kwiatami i przeróżnymi formami, którymi ozdobiliśmy naszą ogrodową przestrzeń.
Naszą przygodę z uprawą róż rozpoczęliśmy jesienią 2017. Kupiliśmy wtedy wymarzony domek:)
Chcieliśmy mieć róże najpiękniejsze o wspaniałych zapachach i o oszałamiających kolorach. Założyliśmy rabatę różaną. Na początek naszej drogi z krzewami, przygotowaliśmy stanowisko z wystawą południową, zapewniając różom bardzo dużą ilość słońca.
Chciałam mieć też ładny widok z okna kuchni:). Wymierzyliśmy rabatę na szerokość i długość. Rozmieściliśmy znacznikami w jakiej odległości chcemy posadzić róże.
Nadszedł czas na kopanie dołków oraz uzupełnianie dokładając odkwaszonego torfu i ziemi ogrodniczej .Wlaliśmy również wodę do dołka oraz położyliśmy agrotkaninę.
W międzyczasie przyszły upragnione róże:) Zamówienie zostało bardzo szybko zrealizowane, sadzonki były ładne i zdrowe. Miały już przycięte korzenie i pędy. Nie były uszkodzone w czasie transportu
Zanim je wkopaliśmy postały w wiaderkach z wodą 10 godzin (były to róże z odkrytym korzeniem). Następnie krzewy były umieszczone w ziemi, pamiętając, aby miejsce okulizacji znalazło się pod ziemią, około 3-5 centymetrów poniżej powierzchni oraz odpowiednio rozpletliśmy korzenie i rozłożyliśmy przed zasypaniem.
Oczywiście róże miały oznaczenia na łodyżkach które podczas moczenia w wodzie się pogubiły. Miały być sadzone na przemian. Musieliśmy sadzić na wyczucie patrząc po pędach:) Tak wsadzaliśmy nasze pierwsze róże w październiku obficie je podlewając.
Postawiliśmy na róże rabatowe i wielokwiatowe.(Chopin, Papageno, Monaco, Burgundi Pulman).
Byliśmy ciekawi jak to będzie wyglądać wiosną pomimo naszych potyczek. Gdy nadeszła upragniona wiosna o dziwo wszystkie róże się przyjęły. Bardzo pozytywnie zaskoczeni że już w pierwszym roku uprawy tak pięknie zakwitły. Nasza rabata co kilka dni przybierała nowego uroku, ponieważ gdy przekwitały pąki urywałam je. Następne zaczynały wtedy zakwitać. Żeby upiększyć podłoże zakupiliśmy białe kamyczki i obsypaliśmy rabatkę (pod różami zostawiliśmy puste miejsca żeby korzenie mogły oddychać). Podlewane były gnojówką z pokrzyw rozcieńczoną wodą. W pierwszym roku nie było zmartwień żadnych mszyc, czarnej plamistości. Drugi rok był już dla róż mniej łaskawy -mszyce, czarna plamistość, mączniak. Na początku pomagały preparaty nie chemiczne przemiennie (wywar z cebuli, czosnku, soda oczyszczona, woda i mleko) Im bliżej jesieni już były psikane kompleksową ochrona 2w1.Pomimo tych chorób róże się pięknie rozrosły. Stwierdziliśmy że białe kamyczki już tak nie pasują i je zdjęliśmy. Rozrosły się do tego tak potężnie że zaplanowaliśmy na następny rok zrobimy im podporę. Po ścięciu na jesień (mając na uwadze główne ciecie na wiosnę)i poobrywaniu liści były psikane kompleksową ochrona żeby zapobiec wiosną czarnej plamistości.
Gdy ma się róże ciągle jest mało:), postanowiliśmy dokupić w “Szkółka Róż Rozaria” 11 szt. Cina De Mayo i tylko z jedną szt. mamy problem 🙁 odbijała i odbijała w końcu się podała -suchy pień(odkopałam ją mimo zdrewniałych korzeni puszcza nowe, w tym roku na pewno nie odbije poczekam na następny sezon zobaczę co wyjdzie). Kronenburga, Burgund Ice oraz dwie pnące Don Juan (zamiast jednego Don Juana przyszła Aachener Dom-też jest piękna).
Trzeci rok okazał się być okrutny dla naszych róż…późniejsze przymrozki w nocy, słonko i wiatr w dzień nie pomagało różom. Czarnej plamistości nie było. W zamian dostały zamieranie pąków, doszły mszyce+ mączniak. Niestety nie pomógł preparat 2w1 musieliśmy sięgnąć po Topsin. Psikaliśmy co tydzień na przemian i nadszedł dzień że zauważyliśmy poprawę. Teraz zapobiegawczo też psikamy. Nasze róże ożyły puszczają nowe pędy i potrafią zachwycić swoim urokiem i zapachem. Zrobiliśmy podpory wczesną wiosną naszym krzewom .
Codziennie muszę zrobić obchód porozmawiać z moimi różami 🙂 pooglądać poszukując nowych pąków, zobaczyć czy nic im nie dolega(na bieżąco usuwam przekwitłe kwiaty, obrywam chore liście). Pomagają często mi w obchodzie nasze psy gdzie początki były trudne, spodobało im się kopanie w nowych nasadzeniach ale dobrze że mamy już to za sobą:)
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez róż, moja miłość, moja pasja
Pozdrowienia
Izabella i Tomasz
Piękny opis i dużo pracy jest włożone.Pięknie się róże prezentują.5*
Piękne róże oraz opis