To róża pnąca, która każdej zimy przemarzała. Przesadzona w ubiegłym roku obok domu odwdzięczyła się ilością pędów i obfitym kwitnieniem. Zaatakowana przez mszyce pryskana jest ekologicznym roztworem z sody (pomaga… mszyce znikły).
Róża pnąca, kupiona razem z “siostrą” w centrum ogrodniczym. Początkowo obie były w donicach ozdabiając wejście do altany, jednak kiedy jedna z nich zmarniała, mąż przesadził tą do gruntu. Początkowo byłą w innym miejscu, a kiedy dostała więcej słońca ładnie się rozrosła. Wycinamy przemarznięte, lub uschnięte pędy oraz usuwamy przekwitnięte róże, przez co pięknie wygląda i długo kwitnie .
To róże okrywowe zakupione w Szkółce Rozalia. Są u nas dopiero 3 rok, a zawładnęły całą rabatą pod wiekową gruszą w samym centrum podwórka. Posadzone w towarzystwie hortensji “walczą ze sobą o terytorium”. Trudno się zdecydować, które zostawić, które przesadzić……zostaną więc na razie w sąsiedztwie ciesząc oczy odwiedzających nas gości i nas samych. Atakują je mszyce, jednak po sodowym roztworze jest o.k.
Mamy jeszcze wiele róż – różnych gatunków i kolorów. Pielęgnowane, przycinane, nawożone. Jeśli któraś usycha lub choruje mąż każdą “reanimuje” – posiłkując się wiedzą z książek ogrodniczych (przesadza do doniczek, dołuje w szklarni na zimę, traktuje potrzebnymi preparatami i zabiegi te przynoszą rezultaty, bo większość z nich odbija i cieszy znowu.)
Zostaw komentarz