Moja bylinowa rabata powstała zaledwie półtora roku temu – posadziłam na niej same byliny, aby nie wymagała aż takich nakładów pracy każdego roku… Oczywiście róże też znalazły tam swoje miejsce. Przez wzgląd na to, iż rabata nie jest zbyt duża – postawiłam na miniatury i 2 odmiany takich róż posadziłam. Tej wiosny praktycznie nie trzeba było już nic dosadzać, bo rośliny rozrosły się pięknie, ale gdy na Państwa stronie zobaczyłam różę miniaturową “Baby Masquerade” – urzekła mnie swą niepowtarzalną kolorystyką – piękne odcienie czerwieni, pomarańczy i żółci przeplatające się nawzajem sprawiły, że postanowiłam ją kupić i posadzić w sąsiedztwie lawendy, latri, krzewuszki i koleżanek róż….. Różyczka przyszła jako młoda piękna sadzonka, ale po posadzeniu przyszły chłodne wiosenne ranki z temperaturą bliską zeru stopni Celsjusza i moja piękność zrzuciła wszystkie liście… Stwierdziłam, że pewnie to moja wina, bo posadziłam ją zbyt wcześnie i niestety nic już z niej nie będzie….
Stwierdziłam jednak, że może to taka formy obrony rośliny po zmianie warunków, w jakich do tej pory sobie żyła i postanowiłam, że nie poddam się bez walki… Doglądałam ja codziennie, podlewałam, okrywałam gdy znów zapowiadali chłodniejsze ranki, dokarmiłam odżywką i czekałam… I doczekałam się- zaczęła wypuszczać młode listki i tak z biegiem czasu odrodziła się by teraz zachwycać swą niepowtarzalną paletą barw.. Cieszy oko i zachwyca każdego kto “kuknie” na rabatę 🙂
Ania Hojak
Zostaw komentarz