Dawno, dawno temu, za górami, za lasami…
Tak zaczyna się większość bajek 🙂
Moja bajka zaczęła się w 2009 roku, w Kozłówce. Jadąc w Bieszczady po drodze zrobiliśmy przystanek w tym miejscu, aby odwiedzić pałac. Pałac, pałacem, ale na mnie, mieszkającej w wielkim mieście od urodzenia największe wrażenie zrobiło tamtejsze rozarium. Feeria barw i zapach były obłędne, a ja najchętniej bym zamieszkałą w towarzystwie tamtejszych róż. Niestety, trzeba było jechać dalej, a potem proza życia… Minęło kilka lat, los sprawił, że wyprowadziliśmy się na wieś, a wokół domu rozciągał się ugór pełen chwastów, gruzu i kamieni.
Ale we mnie natychmiast odżyły wspomnienia z Kozłówki i pragnienia otoczenia się różami 🙂 oczywiście prosto nie było, był pot i łzy 😉 za to teraz każdy, kto nas odwiedza w sezonie różanym jest witany najpiękniejszymi barwami i zapachami, a ja znajduję relaks i przyjemność nawet w tak prozaicznych czynnościach jak pielenie i opryski mając za towarzystwo Królowe kwiatów, które rozgościły się w każdej części mojego ogrodu i których ciągle mi mało:)
Na fotkach m. in. Rozarium Uetersen, Golden Shower, Monica i inne księżniczki:)
Pozdrawiam serdecznie
Radka Piotrowska
Zostaw komentarz