agnieszkagrzes – mini rozarium w ogrodzie

Strona główna/Róże 2019/agnieszkagrzes – mini rozarium w ogrodzie
Please wait...

Wiele było tajemniczych miejsc, kolorowych kwiatów i pachnących, soczystych owoców w wielkim ogrodzie mojego dzieciństwa. Dla małych stóp i ciekawskich oczu stanowił on niezmierzony i niewyczerpany teren eksploracji i zachwytu światem.

Obok dzikiego zakątka porzeczkowych krzaków, obok przepięknie kwitnącej wiśni zwanej „baletnicą”, obok kryjówki w starej tui, szczególne miejsce w ogrodzie  mojego dzieciństwa zajmowała pnąca róża o perłowo-różowych kwiatach i delikatnym zapachu. Rosła tam od zawsze: być może posadził ją przedwojenny właściciel ogrodu, a może moi Rodzice, kiedy wprowadzili się w latach 50-tych ubiegłego wieku do domu ze zdziczałym ogrodem i zaczęli  urządzać w nim przestrzeń rekreacyjną dla siebie i dzieci?… a my co roku czekaliśmy na jej widowiskowe kwitnienie.

Po latach róża powędrowała z nami do nowego ogrodu o tarasowej formie przy nowym domu, gdzie wegetowała w niekorzystnej, zachodniej lokalizacji przy ścianie budynku, w prawie całkowitym zacienieniu przez blisko ćwierć wieku. Dopiero kilka lat temu przesadziłam ją na inne, południowe stanowisko na środkowym tarasie, dając za podporę starą węgierkę. Róża zyskała wreszcie drugie życie: od tamtej pory co roku odwdzięcza się bogactwem delikatnych kwiatów i pnie się coraz bardziej w koronę starego drzewa, przeplatając z wiciokrzewem. Jej piękno i żywotność zainspirowały mnie do zainteresowania się różami: dopiero po latach sprawdziłam, że ta porcelanowa piękność to odmiana New Dawn – jedna z najstarszych i najpopularniejszych odmian róży pnącej. W dodatku długowieczna- mój okaz musi liczyć sobie co najmniej 50 lat.

I tak rozpoczęła się moja przygoda z różami. Ogród, którym zajęłam się dopiero ok. 10 lat po śmierci moich Rodziców, potrzebował ręki gospodarza i… kolorów. Zieleni było w nim aż nadto – rozrosły się przez lata nieprzycinane bzy, forsycje, tawuły i jaśminowce oraz drzewa owocowe. Przepadły gdzieś tulipany, narcyzy, irysy, dalie, od lat nikt już nie nasadzał wiosną nowych bratków, a latem ognistych szałwi i kolorowych gazanii. Róże wydawały się doskonałym rozwiązaniem, by ożywić i urozmaicić tę wszechobecną zieleń. Na górnym tarasie, w centralnym miejscu założyłam mini-rozarium: na początek różne odcienie różowości- niezawodna Bonica, drobnokwiatowe Lovely Fairy, bujne Heidetraum i najbardziej ze wszystkich fotogeniczna Leonardo da Vinci. Z różami jest trochę tak jak z nauką wg Żeromskiego: „im więcej jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony”, a w odniesieniu do róż: im więcej ich masz w swoim ogrodzie, tym więcej nowych odmian pragniesz zasadzić. Tak więc systematycznie dochodzą nasadzenia soliterowe: kolejna wersja różanej różowości t.j. Rosarium, obficie kwitnąca Nina oraz klasyczna dostojna czerwień wielkokwiatowej Liebeszauber.

W kolejnym roku urządziłam mini-rozarium nr 2 na rozległym środkowym tarasie, gdzie zieleń jest jeszcze intensywniejsza. Postawiłam więc na kontrastującą z nią czerwień. Wczesnym latem, na tle bordowych i białych powojników rozkwitła róża Monaco o jasnym środku i wiśniowych brzegach. Wkrótce dołączyła do nich pnąca Sympatia, teraz oczekuję na pierwsze kwitnienie dosadzonych zeszłej jesieni Red Fairy i Hot Chocolate. Całość obrazu dopełniają posadzone wcześniej na dalekim planie, na skraju ogrodu na dolnym tarasie okazałe krzewy dzikich róż, które na początku czerwca, zachwycają ulotnym pięknem drobnych jasnoróżowych płatków.

Dzięki różom i innym nasadzeniom ogród zyskał barwy oraz nuty szlachetności i romantyczności. Nigdy nie stanie się ogrodem pod „linijkę”, znacznie bliżej mu do swobodnych wzorców ogrodów w stylu angielskim niż do geometrycznego uporządkowania tych wersalskich. Czy to nie jest przypadkiem przywoływaniem obrazów z dzieciństwa, które na zawsze nosimy w sobie? Wszak ogród, w którym spędziłam szczęśliwe dzieciństwo był swobodny, trochę dziki i tajemniczy…

Miłość do róż jest trudnym uczuciem, bowiem pielęgnacja tych szlachetnych kwiatów wymaga nieustającej uwagi i pilnowania terminów, mniejszych i większych potyczek z mrozami, mszycami, chorobami grzybowymi i kolcami… Ale kiedy przychodzi czas kwitnienia, róże odwdzięczają się za troskę radując oczy i duszę bogactwem swej unikatowej urody, stanowiąc tym samym kwintesencję Piękna.

p.s. większość sadzonek pochodzi ze szkółki Rozaria

2 komentarze

  1. Anna 5 lutego 2020 w 12:54 - Odpowiedz

    Piękna, zmysłowa opowieść o różach, kolorach, zapachach i Tajemniczym Ogrodzie, gdzie przeszłość wciąż na nowo rozkwita i przenika obecność.
    Pozdrawiam, Anna K.

  2. Henryk 11 lutego 2020 w 17:52 - Odpowiedz

    Pięknie opisane. Tyle w nim uczucia. I wiedzy. Podziwiam

Zostaw komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi